Nie wiem jak nazywa się ta cecha, ale cenię najprostsze w świecie nie bycie chujem. Nie rozumiem tego "niech inni mają gorzej".Napisałam dziś o tym, że ludzie to chuje: http://www.hania.es/uwaga-ludzie/
Jak odniesiesz się do stwierdzenia że blogerzy/vlogerzy tworzą dziwne grupy, które wzajemnie liżą się po dupach, wzajemnie krążą wokół swoich kontentów bo poza nimi nikogo te blogi tak naprawdę nie obchodzą?
Blogerzy się trzymają razem, bo się lubią. Jak muzycy, tancerze, biegacze i wszyscy inni. Po prostu coś ich razem łączy. Nic dziwnego, że się przyjaźnią skoro mają wspólne pasje, nie? A co do tego, że tylko blogerzy czytają inne blogi: to fizycznie niemożliwe, jeśli mówimy o blogerach z min. kilkoma k UU miesięcznie.
Nie ma za co! HEHE :) Tak jakoś wyszło :) Regularnie czytam wszystko. Wiele razy udało Ci się trafić w samo sedno :)! Tematy które poruszasz są ciekawe i moim zdaniem potrzebne :) Takiej kobiecie nie mogłoby się nie udać :) Cichy fan :))))
Pisałaś kiedyś, że jesteś uzależniona od internetu. Jakoś zamierzasz temu przeciwdziałać? Rozumiem, że blog może w tym przeszkadzać, ale może pozbywasz się nawyku przeglądania jakiś bezsensownych stron? Blogi to całkiem wartościowe są. :)
W sumie to ciekawe i sama zaczęłam się nad tym zastanawiać jak spytałeś/aś, więc odpowiem dość wyczerpująco.Staram się ograniczać Fejsa przede wszystkim, głównie on mi pożera czas. Zainstalowałam sobie nawet appkę, która wyłącza FB po danym czasie, ale zrezygnowałam z niej. Jakoś wolę mieć poczucie kontrolowania sama siebie. (nawet, jak mi nie wychodzi, eh) Tylko że ja... no, smartfon to moje przedłużenie ręki, jak nie mam przy sobie Internetu, pada zasięg albo bateria to czuję się nieswojo, źle. To jest trochę chore, jestem wiecznie online, ale staram się jakoś nad tym panować. Jak? Mniej patrzeć na ekran jak nie ma powiadomień, a jak są to szybko się z nimi uporać, nie przedłużać wszystkiego. Przede wszystkim nie scrollować walla godzinami bez żadnego celu, a to często mi się zdarza. Tzn - odruchowo (wszędzie i zawsze) biorę telefon, który nie ma powiadomienia ani niczego ode mnie nie chce, i wchodzę na Fb. To jest mój największy grzech i staram się tego oduczyć, bo kompletnie nic mi to nie daje a zżera mnóstwo czasu.Blogi - pisanie i czytanie nie jest dla mnie stratą czasu (ewentualnie szukanie zdjęć do tekstów, bo to potrafi trwać bardzo długo). Ale zdarza mi się wbijać w archiwa i spędzać w nich po pięć godzin (serio) i to... nie raz! Potrafię czytać archiwalne teksty z fajnych blogów po kilka razy. Wtedy to chyba podchodzi pod marnowanie czasu, chociaż strasznie to lubię. No a "time you enjoy wasting is not wasted" - Lennon.Poza tym, bezsensownych stron nie przeglądam. Żadnych Kwejków, Joe, Wykopów, 9gagów etc. Tylko Zupę (soup.io), ale już całkiem nieźle nad tym panuję porównując do siebie sprzed kilku lat. Tak że jest okej.No i robię researche do tekstów czasem na jakichś abstrakcyjnych stronach, no ale to traktuję jako proces pisania, więc się nie liczy.Oja, ale się rozpisałam. Nadal jestem uzależniona od Internetu, ale dziś zamierzam pójść spać przed północą. Takie postanowienia mam od tygodnia i codziennie kładłam się po 3. Bo wieczorami najbardziej chce mi się pisać. Ale dziś mówię nie. I dobranoc!