Zaspałam do szkoły, żeby zdążyć na drugą lekcję musiałam się zebrać w 15 minut i złapać stopa NA GŁOŻYNACH. Jechałam z jakimś dziadkiem, który mnie zjebał po całości, bo nie lubię jeździć na rowerze. Byłam miła tylko dlatego, że pewnie nie zawiózłby mnie tam gdzie chciałam. Od początku dzień mi nie pasował, po czym jak już mi się polepszyło, to mój mój szanowny nauczyciel wuefu spierdolił mi humor do końca dnia. Niech się nie spodziewa jakiejkolwiek przychylności z mojej strony. Teraz finisz, jak to pisałam zdarłam sobie do końca struny głosowe i prawie zemdlałam. Mój szczur przez to prawie zszedł na zawał. Jak normalnie nienawidzę przemocy wobec zwierząt, tak kiedyś wyniszczę wszystkie skurwiałe pająki na tym świecie.