No więc całkiem okej jest. Rano poszłam do szkoły i lekcje tylko do 11.45, przyjechałam i nie miałam kluczy do domu więc zadzwoniłam do siostry, poszłam odebrać dziecko ze szkoły i poszłam do siostry ;) Posiedziałam trochę u niej i wróciłyśmy do mnie, bo już mama była i teraz siedzę z siostrami i mamą i gadamy, później gdzieś jedziemy ze śmierdzielem i tak dzień zleci bardzo sympatycznie ;)