Inni ludzie, własne słabości, słaba psychika, własne nastawienie do wszystkiego, wymaganie od siebie zbyt wiele i wymaganie od innych, że będą dla Ciebie ok, mógłbym tak wymieniać długo, ale jaki to ma sens?
A i owszem. Na pewno nie jestem rasistą. Uważam, że dyskryminacja ze względu na kolor skóry, narodowość, kulturę to zwykłe frajerstwo. Nie mam też nic do gejów, lesbijek. To ich upodobania, mogą robić co chcą, bo to ich życie (no właśnie, ich życie. Jeżeli ktoś wypierdala na ulice z transparentami trąbiąc o tym, że lubi w dupę albo chce adoptować dziecko które będzie miało dwie matki/dwóch tatusiów, to nie trawię tego ani trochę). Ogólnie jestem otwarty na ludzi i lubię, jeżeli ktoś się wyróżnia, jest inny, reprezentuje jakąś subkulturę czy coś w tym rodzaju, oczywiście jeżeli to nie zagraża ani zdrowiu fizycznemu, ani psychicznemu ludzi.
Pewnie, każdy chciałby być doceniany. No ale ogólnie uważam, że robienie czegoś z nadzieją, że druga osoba to doceni to głupota, bo możemy się tylko zawieść.
Ubieram się tak, żebym czuł się dobrze tzn. żeby mi się podobało i żeby było wygodnie. Czasami spodoba mi się coś co jest akurat popularne, ale zupełnie nie kumam ubierania się w danym stylu "bo tak jest modnie". Czy mam jakiś własny styl? Trudno mi ocenić, więc rzucam zdjęcie i zostawiam to Wam.
Słuchajta no, według mnie życie polega na tym żeby robić to co się lubi. Jeżeli kogoś jara samotność, ludzie go wkurwiają i nie chce mieć z nimi nic wspólnego to czemu nie? Też mam czasem taki nastrój, że wolałbym po prostu przesiedzieć wieczór w domu z dala od wszystkiego i wszystkich, samotnie. Po prostu jest mi to potrzebne no i myślę, że dużo ludzi tak ma.
Fajnych wspomnień było dużo. Bardzo trudno wybrać jedno najfajniejsze, bo są i pojedyncze zdarzenia, takie jak różne koncerty ( w tym nasze), i całe okresy , które bardzo dobrze wspominam. A najgorsze...złych wspomnień chyba nie warto przywoływać, no nie? c;
W sumie to weekend już minął. Piątek nuda, dwór, sobota bylem na zakupach i półmetek później a dzisiaj w sumie w domu siedziałem no i sprzedałem gitarę.